Nie da się ukryć, że jesteśmy społeczeństwem śmieciowym i że wszystkie wyprodukowane przez człowieka odpady zalegają w różnych rejonach kraju i świata. Gospodarkę śmieciową reguluje surowe prawo, które ma na celu ochronę ludzi i środowiska. Jak okazuje się na przykładzie wysypiska w Przysiece Polskiej, jest to tylko teoria.
Śmieci zamiast złomu
Przysieka Polska znajduje się w województwie wielkopolskim. W okolicy, gdzie obecnie znajduje się wysypisko, stoją bloki mieszkalne. Odległość wysypiska śmieci od budynków z pewnością nie jest zgodna z przepisami, ale takie przepisy nie były potrzebne. Do niedawna na miejscu wysypiska śmieci znajdował się skład złomu.
Sprytny właściciel złomowiska najwyraźniej wywietrzył dobry interes. Wykorzystał luki w prawie (ach te polskie prawo pełne przyjaznych luk dla przestępców) i od zeszłego roku zaczął składować także śmieci. Stało się to po cichu i oczywiście bez wiedzy mieszkańców. Na początku śmieci było trochę, ale ostatecznie urosły do kilku-kilkunastu metrów wysokości. I dziwnym zbiegiem okoliczności zaczęły się palić co najmniej kilka razy w roku.
Mieszkańcy są załamani
Wszyscy właściciele pobliskich mieszkań nigdy nie podejrzewali, że kilkadziesiąt metrów od ich domów powstanie wysypisko śmieci. W dodatku takie, które będzie regularnie płonąć, dostarczając do płuc ludzi toksyny.
Niestety mieszkańcy okolicy jako pierwsi zorientowali się, że tak częste pożary śmieci nie mogą być dziełem samozapłonu. Urzędnicy typowo dla siebie udają zaskoczenie i podejmują opieszałe kroki. Tymczasem gaszenie ostatniego pożaru śmieci trwało prawie 4 dni! Koszt tej akcji wyceniono na około 200 000 złotych. Strat ekologicznych nie wyceniono, a przypominamy, że jesteśmy na równi pochyłej, jeśli chodzi o dążenie do globalnej katastrofy ekologicznej.
Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska otwarcie przyznaje, że właściciel wysypiska wykorzystał luki prawne. W 2018 roku na jego śmieciowej posesji były kontrole, które skończyły się symbolicznymi karami, w sumie niewynoszącymi więcej, jak 20 000 złotych. Jak ta kara ma się do 200 000 złotych kosztów walki z jednym pożarem? Wygląda na to, że jak są luki w prawie, to problemem nie należy się przejmować.
Właściciel wysypiska tłumaczy, że dotychczas nie uprzątnął śmieci przez pandemię. Obiecał, że wkrótce zajmie się problemem. Zarówno okolicznym mieszkańcom, jak i nam trudno jest w to uwierzyć.