Covid-19 dał w kość dosłownie wszystkim. Z powodu pandemii cierpieli nie tylko chorzy, ale również ludzie, którzy stracili środki do życia w wyniku lockdownu. Ostatni rok był również próbą sił dla personelu polskich szpitali. Wielu lekarzy i pielęgniarek w tym roku nie ma już sił pracować w takich warunkach. Braki kadrowe doprowadziły do zawieszenia działalności w kilku szpitalach w Wielkopolsce. Jakie są szanse na ich przywrócenie?
10 szpitali w Wielkopolsce zawiesiło wybrane oddziały
W okresie wakacyjnym aż 10 szpitali na terenie Wielkopolski wyłączyło czasowo wybrane oddziały. Sytuacja wydaje się niepokojąca, zwłaszcza że chorzy nie biorą przecież urlopu od chorowania. Jak się okazało, w 4 placówkach po prostu trwają niezbędne remonty. Po skończeniu prac wrócą do pracy. Dotyczy to szpitali w:
- Ostrowie Wielkopolskim,
- Pile,
- Gnieźnie,
- Ostrzeszowie.
Pozostaje nam zatem 6 szpitali w innych wielkopolskich miejscowościach. Tutaj sytuacja niestety nie jest tak przejrzysta. Wszystkie zamknięte oddziały zmagają się z brakami kadrowymi. Nie wszędzie udało się skompletować nowy zespół specjalistów.
Braki kadrowe w szpitalach — problem narasta
Z 6 oddziałów szpitali, które zmagają się z brakami kadrowymi (Turek, Międzychód, Wyrzysk, Rawicz, Września, Grodzisk Wielkopolski), tylko 2 prawdopodobnie zostaną wkrótce otwarte. Nową kadrę jest skompletować trudniej, niż się wydaje.
Praca w szpitalu nie jest tak atrakcyjnym zajęciem, jak może się niektórym wydawać. Problemy z brakiem personelu dotyczą nie tylko Wielkopolski, ale również pozostałych województw w Polsce. Problemem nie są wyłącznie pensje, jak niektórzy mogą sądzić. Chodzi przede wszystkim o czas pracy i warunki pracy. Nikt nie jest w stanie pracować ponad swoje siły dłużej niż kilka miesięcy. Trudno zatem dziwić się lekarzom, którzy odchodzą do przychodni. Po co zostawać w szpitalu, skoro można mieć lżejszą pracę?
Jedno jest pewne. Polska potrzebuje kolejnych zmian. Lekarze i pielęgniarki nie wezmą się z powietrza. Sytuacja jest tym bardziej niepokojąca, że coraz więcej mówi się o czwartej fali koronawirusa.