Bezduszność instytucji pomocy społecznej w tym przypadku może budzić słuszne oburzenie. Małżeństwo z trójką dzieci w wyniku nawałnicy, która nawiedziła Swarzędz w województwie wielkopolskim, straciło dom. Decyzją urzędników pomocy społecznej para może stracić również dzieci.
Kara zamiast pomocy — biurokracja silniejsza od rozumu
Osoby, które pracują w ośrodkach pomocy społecznej, zgodnie twierdzą, że istnieje jedna, najważniejsza zasada, do której stosuje się każdy OPS w Polsce. Jeśli dzieci mogą zostać przy rodzicach, zostają. Celem pracowników ośrodków pomocy jest pomoc rodzinie i robienie wszystkiego, by dzieci nie musiały trafić do domów dziecka lub do rodzin zastępczych, gdyż nie jest to dla nich dobre. Każde dziecko woli zostać z rodzicami, nawet jeśli oznacza to mieszkanie w ruderze i skrajną biedę.
Mimo tej teoretycznie pięknej zasady często zdarza się, że dzieci zostają przy rodzicach, którzy robią im krzywdę. Z drugiej strony dzieci są odbierani kochającym rodzicom, którzy są po prostu biedni i niezaradni życiowo. Czy to jest w porządku? Niekoniecznie.
Małżeństwo ze Swarzędza żyło sobie spokojnie do czasu, aż ich domu nie zniszczyła nawałnica. Skutkiem nawałnicy było zalewające dom szambo, które ze względu na toksyczność uniemożliwia mieszkanie w budynku. W wyniku biurokratycznych nieporozumień, małżeństwo nie zdołało wynająć lokalu zastępczego i teraz mogą przez to stracić dzieci.
Problem większy, niż się wydaje
Małżeństwo posiadające troje małych dzieci nie należy do najbogatszych. Ojciec ze względu na problemy zdrowotne zajmuje się domem, a kobieta pracuje. Do tego dochodzą świadczenia od państwa, jednak w obliczu utraty domu te pieniądze to za mało.
Gmina zgodziła się pomóc rodzinie, udostępniając im środki finansowe na wynajem innego mieszkania. Niestety opieszałość urzędników sprawia, że rodzina nie mogła podpisać umowy z żadnym wynajmującym. Wiadomo, że nikt nie będzie czekał tygodniami na pieniądze z wynajmu.
Świadomi sytuacji urzędnicy, zamiast pomóc rodzinie, tłumaczą, że w gminie nie ma mieszkań komunalnych i że najlepszym rozwiązaniem jest odebranie małżeństwu dzieci. A rodzice niech sobie radzą sami.
Małżeństwo nie ukrywa przerażenia tą sytuacją, a jednocześnie zapowiada walkę w sądzie.