Zakłada się, że budowa Kolei Dużych Prędkości może doprowadzić do zniszczenia kilkudziesięciu domostw w gminie Jarocin. Mieszkańcy wyraźnie wyrażają swoje obawy i niezadowolenie związane z planowanym projektem. Maria Janicka, mieszkanka Cielczy, otwarcie stwierdziła, że prawdopodobnie umrze zanim zdecyduje się na opuszczenie swojego domu.

Mieszkańcy podjęli również aktywne działania protestacyjne, organizując wyjazd do stolicy kraju – Warszawy. Wśród protestujących znaleźli się nie tylko mieszkańcy Roszkowa, ale także delegacje z Zakrzewa, Zalesia i Jarocina. Grupa z Roszkowa szczególnie wyróżniała się na tle innych dzięki swojemu banerowi napisanemu „Roszków mówi nie CPK”.

Protesty mieszkańców okazały się mieć realny wpływ na końcowe decyzje dotyczące projektu. Jak podkreślali oficjele rządowej spółki, to właśnie one przyczyniły się do przyjęcia tzw. hybrydowego wariantu trasy kolejowej. Umożliwiło to ominąć pewne obszary, na przykład miejscowość Roszków.